Gibson L-1 Archtop Sheraton Brown 1920
Elektryczna Dusza prezentuje prawdziwe cacko dla fanów gitar akustycznych i miłośników wartościowych staroci. Oto kolekcjonerski rarytas, klasyczny archtop Gibson L-1 z roku 1920 w eleganckim wykończeniu Sheraton Brown. Tak, tak – to stuletni, przedwojenny parlor, na którego widok ślinka pocieknie nie tylko fanom marki Gibson, ale każdemu zainteresowanemu historią gitary w ogóle. Instrument znalazłem kiedyś w sklepie ze skrzypcami i trzymałem przez jakiś czas mając drobny problem z rozstaniem się z nim. Ponieważ wiosło dobija do setki (w końcu znowu zaczynają się lata 20, tym razem XXI wieku) uznałem, że to dobry, symboliczny, moment na poszukanie gitarze nowego właściciela, a przynajmniej publiczne się nią pochwalenie.
Instrument pochodzi z czasów można by rzec archaicznych. Gdy powstał, najważniejszym produktem Gibsona wciąż były mandoliny. Gitara zbudowana została w legendarnej fabryce Gibson Kalamazoo i to na samym początku jej istnienia (istniała od 1918 roku). Choć gitara pochodzi z bardzo zamierzchłych czasów, jak się okazało nie przepadła w odmętach historii jak wiele innych instrumentów z tamtego okresu. Model L-1 wciąż jest pamiętany i nawet wznawiany m.in. jako sygnatura praojca gitarowego bluesa Roberta Johnsona, który w latach 30 grał na takim właśnie (choć, o ironio, nowszym, bo już wersji flat-top!) instrumencie. W każdym razie model L-1 to jedno z pierwszych skojarzeń modelu gitary z konkretnym artystą. Gitara ma szczególne miejsce w historii, stuletni oryginał, a nie współczesna replika robi naprawdę duże wrażenie.
L-1 to klasyczny gibsonowski archtop w rozmiarze 13.5 cala. Gitara o takim wyglądzie i konstrukcji jest typowym przykładem wczesnej produkcji Gibsona. Tak wyglądały najnowsze gitarowe trendy na początku XX wieku. Fani marki znajdą tutaj niezliczone smaczki jak stare logo „The Gibson”, czy podstrunnicę z brazylijskiego palisandru, ekstremalnie gruby gryf bez pręta napinającego (pre truss rod era!) i wiele charakterystycznych dla wczesnego okresu produkcji Gibsona cech fabrycznych. Gitara pachnie kościelnymi ławkami i robi wrażenie relikwii. Choć to instrument przede wszystkim kolekcjonerski jak najbardziej da się na nim z przyjemność grać sto lat po tym jak opuścił fabrykę. Trudno o bardziej przekonujący instrument do korzennych bluesów i ragtimów. To prawdziwa gitara z duszą i wielkim bagażem historii, do tego fantastyczna lokata kapitału. Stare Gibole cały czas idą w górę, nic tu się od dekad nie zmienia. Żadna marka nie jest takim pewniakiem pod tym względem.
Gitara w pełni sprawna, jak najbardziej grywalna. Posiada oczywiście liczne ślady użytkowania w postaci rys, przetarć, pęknięć, ale to wszystko fantastyczny, naturalny relic. Instrument wygląda dokładnie tak jak powinien się prezentować taki właśnie staruszek. Autentyczności gitary nie da się w żaden sposób zakwestionować. To oryginalny, amerykański Gibol z początków istnienia firmy. Za cenę zwykłego, współczesnego akustyka z wyższej półki możecie mieć coś naprawdę nie z tego świata. Nie każdy takie wiosło ma, nie każdy miał będzie. Zdecydowanie polecam wszystkim, którzy chcą zainwestować w coś naprawdę wyjątkowego.
W zestawie oryginalny futerał z epoki. Warto mieć!
Ostatnio dodany sprzęt.