Egnater Renegade 65 + case
Fender i Marshall w jednym
Unikatową cechą wzmacniacza jest jednoczesne zastosowanie pary lampEL34 (jak w Marshallu) i pary 6L6 (jak w Fenderze). Można korzystać z wszystkich czterech lamp końcówki mocy jednocześnie, a także miksować je w dowolnych proporcjach i to niezależnie dla każdego kanału. Oznacza to, mówiąc krótko, że da się ustawić na kanale przesterowanym np. marshallowski drive, a na czystym fenderowską szklankę. Zwykle zakup wzmacniacza wymaga od muzyka opowiedzenia się po stronie amerykańskiego lub brytyjskiego typu brzmienia, w tym przypadku tego dylematu nie ma. Na możliwości swobodnego operowania lampami końcówki mocy możliwości kreowania brzmienia się nie kończą.
Każdy kanał ma oddzielną, rozbudowaną korekcję (łącznie z gainem), a także dodatkowe przełączniki bright/normal, czy tight/deep zmieniające jego charakterystykę. W sekcji master znajdziemy także kontrolę parametru presence pozwalającą dostosować wzmacniacz do każdej gitary i warunków w jakich przyjdzie grać. Wzmacniacz ma potężne możliwości regulacji. Jeśli poruszacie się po różnych stylach muzycznych i używacie różnych instrumentów z pewnością spodoba wam się brak ograniczeń.
Idealne gabaryty i moc
Oferowany przeze mnie egzemplarz to wersja z jednym, dwunastocalowym głośnikiem. Taki wzmacniacz nie jest superciężki i nie potrzeba dostawczaka żeby się z nim przemieszczać. Jak na combo 1×12 ma jednak sporą obudowę i oferuje pełnię brzmienia bez stosowania dodatkowych kolumn. NIe jest to w każdym razie upchane po brzegi bzyczące pudełeczko, lecz sprzęt gotowy grać na na dowolnej scenie.
65 watów to naprawdę spory zapas mocy, ale w przypadku tego wzmacniacza można bardzo łatwo ją jednak ujarzmić. Renegade ma doskonale zaprojektowaną kontrolę głośności. Każdy kanał ma swoją gałkę volume i niezależną redukcję mocy do 18W. Do tego zamontowano dwa potencjometry master, na których można ustawić dwie różne wartości i przełączać się między nimi za pomocą footswitcha (dobre do solówek). Ustawianie głośności przebiega bardzo płynnie i jest co ważne naprawdę stopniowe. Nie ma dużego skoku głośności już na początku skali i naprawdę łatwo dopasować ilość decybeli do każdych warunków. Wzmacniacz jest jednym z najlepiej brzmiących po cichu lampiaków, jeśli szukacie czegoś do poważnego grania, ale chcecie również żeby posłużyło wam w domu, to ciężko znaleźć coś, co równie łatwo i bezkompromisowo da się ujarzmić. Fajnie mieć kolekcję drogich wzmacniaczy na różne okazje, ale jeśli nie ma takiej możliwości, mieszczący się do bagażnika Egnater problemu obskoczy próbę, koncert i sypialnię.
Stan techniczny i wizualny
Wzmacniacz zdecydowanie może się podobać również pod względem wizualnym. Jest bardzo estetyczny – przywodzi na myśl bardziej caffe latte niż puszkę specjala. Choć jest to sprzęt używany, ma jedynie minimalne ślady użytkowania i ogólnie rzecz biorąc zachowany jest w znakomitej kondycji. Nic nie trzeszczy, nie szumi, lampy są świeże i posłużą przez dłuży czas.
Gratis dorzucam case transportowy na kółkach. Taka skrzynia kosztuje kilkaset złotych, sądzę, że to przyjemy dodatek.
Nowy Egnater Renegade kosztuje około 6000 zł. Tutaj licytacja od złotówki bez ceny minimalnej.
Ostatnio dodany sprzęt.